Dawna wieś beskidzka

Najważniejszym elementem zależności chłopów od dworu była renta feudalna, wyrażająca się w beskidzkich wsiach w różnych formach: robocizny na ziemi folwarcznej lub w dworskim lesie (renta odrobkowa), danin w naturze (renta naturalna) oraz czynszów (renta pieniężna). Wysokość ciężarów na rzecz zwierzchności ustalana była początkowo w zależności od ilości i jakości użytkowanej ziemi. Z czasem — w miarę rozwoju w XVII w. folwarków, borykających się ze stałym brakiem czeladzi dworskiej oraz zwierząt pociągowych — nastąpił znaczny wzrost ciężarów pańszczyźnianych. Franciszek Blanc, członek komisji urbarialnej, powołanej przez Kancelarię Dworską w Wiedniu do zbadania położenia cieszyńskiego chłopstwa, zanotował: „Siedlak odrabia pańszczyznę z poczwórnym sprzężajem bydlęcym najczęściej przez 6 półdni w tygodniu. Wielki zagrodnik pracuje z podwójnym zaprzęgiem przez ten sam okres bądź przez 3-4 półdnie ze sprzężajem poczwórnym. Pieszą robociznę wykonują zagrodnicy omłockowi w ciągu całego roku tub w dwie osoby od lipca do końca listopada. Chałupnicy wygonowi pracują zazwyczaj od 3 do 6 półdni przez cały rok, komornicy od 2 do 4, a nawet gdzieniegdzie do 6 półdni tygodniowo bądź od maja do końca listopada”. Dodatkowym utrudnieniem dla poddanych była często znaczna odległość od miejsca pracy, np. mieszkańcy Wisły* pracowali na odległym folwarku w Górkach lub w cieszyńskiej gorzelni. Z czasem, gdy zaczynało brakować rąk do pracy, wprowadzono również tzw. dni pomocne: wszyscy chłopi obowiązani byli odpracować po 4 kolejne dni w okresie najpilniejszych robót, jak orka, żniwa, sianokosy, spław drewna. Bardziej oddalone wsie za część robocizny płaciły zwykle tzw. czynsz przenajmowy.

Do pańszczyźnianych obowiązków należało też odbywanie podróży na polecenie dworu (głównie po sól do Wieliczki), młócęnie, międlenie oraz przędzenie lnu i konopi, stróżowanie na folwarku i in. Górskie wsie zobowiązane były głównie do rąbania drzewa budulcowego i opałowego i spławiania go Olzą* do Cieszyna albo też do najbliższej „piły”, czyli tartaku, a także do wyrobu gontów. Np. mieszkańcy Bystrzycy* byli zobowiązani zrąbać 124 sągi drzewa opałowego i zrobić 186 kop gontów. Po wybudowaniu huty w Ustroniu*, a później i w Trzyńcu*, poddani Komory Cieszyńskiej w ramach pańszczyzny spławiali drewno Wisłą* i Olzą* i „kurzyli” z niego węgiel drzewny niezbędny do wytopu żelaza. Wydobywali też miejscową rudę żelaza. Pracowali w samej hucie, a także w licznych pańskich gorzelniach, browarach, tartakach itp.

Daniny w naturze obejmowały głównie dostarczanie na dwór drobiu, jaj, ryb świeżych i suszonych, raków, grzybów itp. Z czasem większość z nich zamieniono na czynsz pieniężny. W księstwie cieszyńskim w XVIII w. pozostały w naturze jedynie daniny z pstrągów, dostarczanych do Cieszyna i z jarząbków, odstawianych na dwór wiedeński.

Wielkość czynszów pieniężnych w górskich wsiach była bardzo zróżnicowana. Cieszyńscy poddani płacili je zwykle w dwóch ratach: na św. Jerzego (24 IV) i na św. Michała (29 IX). Do starej opłaty od bydła rogatego pasionego w górach (18 gr od krowy i 9 gr od jałówki) Habsburgowie dołożyli opłatę w naturze od bydła pasionego poza szałasami (co 30 krowę i co 10 owcę), a także dodatkowe daniny od szałasów. Od 1527 r. obowiązywał też podatek państwowy, sięgający rocznie do 15% wartości majątku. Na komorników nałożyli obowiązek palenia w niedostępnych lasach drewna na popiół do wyrobu potażu i wiele innych.

Obowiązki poddanych względem zwierzchności wpisywano do specjalnych urbarzy. Najstarszy z urbarzy cieszyńskich sporządzono na polecenie księcia Wacława II Adama w 1577 r. Za niektóre powinności odpowiadali podddani indywidualnie, za inne odpowiedzialna była zbiorowo gmina, a nadzorowali ich wykonanie wójtowie.

Do obciążeń poddanych należały również daniny na rzecz Kościoła. Poddani cieszyńscy, oprócz regularnej dziesięciny w naturze lub pieniądzu, zobowiązani byli odstawić duchownemu furę drewna lub nawozu. Dziesięcinę w księstwie cieszyńskim dawali wszyscy — tak katolicy, jak i ewangelicy — duchownemu katolickiemu.

Wiek XVIII przyniósł pogorszenie położenia ludności beskidzkich wsi. Wzrastały podatki i inne opłaty, spadające siłą rzeczy na najszersze masy chłopstwa. Poddanych zmuszano do darmowych prac przy budowach i remontach dróg publicznych. Poddani cieszyńscy mieli obowiązek naprawy drogi wiodącej ku szańcom jabłonkowskim: każda wieś górska miała wyznaczony kawałek drogi, który musiała „wymościć” drewnianymi dylami. Rozszerzał się przymus propinacyjny, tj. obowiązek wykupienia określonego kontyngentu wódki z pańskiej gorzelni (np. w połowie XVIII w. w Wiśle* jego wartość dochodziła do 26% rocznego czynszu). Doprowadził on wkrótce do dotkliwej plagi pijaństwa wśród chłopstwa, z którym walkę podjęły dopiero w następnym wieku tzw. bractwa antyalkoholowe, organizowane przez Kościół. Korzystając z monopolu solnego, wprowadzonego na Śląsku w 1700 r., władze podnosiły systematycznie ceny soli, tego niezbędnego dla każdego człowieka składnika pożywienia. W połowie XVIII w. wpływy z monopolu solnego na Śląsku Cieszyńskim stanowiły blisko połowę łącznej sumy obowiązujących tu podatków pośrednich! W celu zwiększenia zysków z tego monopolu, nałożono na miejscową ludność obowiązek zakupu 12 funtów soli rocznie. W tych warunkach w I połowie XVIII w. rozwinął się w Beskidzie Śląskim na niespotykaną skalę przemyt polskiej soli z niedalekiej Wieliczki. Pomimo surowego karania przemytników przez sądy doraźne, procederem tym, podobnie jak i przemytem tytoniu i alkoholu, trudniły się rzesze biedoty wiejskiej, pozbawionej innego źródła utrzymania. Proceder ten ustał dopiero z chwilą aneksji przez Austrię — po pierwszym rozbiorze Polski — południowych ziem Rzeczypospolitej z Wieliczką i Bochnią.

Jedną z najgorszych konsekwencji intensyfikacji gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej stały się rugi chłopskie. Szczyt nasilenia osiągnęły one w połowie XVIII w. Nie było w tym czasie wsi cieszyńskiej, której mieszkańcy w „lutunkach” do władz nie skarżyliby się na bezprawne, samowolne zabieranie przez zwierzchność chłopskich pól, lasów, stawów czy pastwisk. Podobnie przedstawiała się sprawa z własnością ziemską poszczególnych gmin, użytkowaną przez ogół jej obywateli. Taka sytuacja w największym stopniu przyczyniła się do utrzymania tak specyficznej dla owych czasów atmosfery tymczasowości i całkowitej zależności gospodarki chłopa pańszczyźnianego od niczym i przez nikogo nie skrępowanej samowoli dziedzica.