Początki turystyki w Beskidzie Śląskim

Początki turystyki w Beskidzie Śląskim przypadają na pierwsze lata XIX w. Przez długi czas głównym i dość często odwiedzanym celem większych wypraw turystycznych były źródła Wisły* oraz szczyt Baraniej Góry jako jej „rodzicielki”. Pierwszą udokumentowaną wycieczkę na Baranią Górę odbył 14 VIII 1810 r. Ludwik Anhalt-Coethen, późniejszy książę pszczyński. Towarzyszył mu m.in. ks. Jan Rakowski — urodzony w Gnojniku pod Godulą, w latach 1802-18 pastor zboru ewangelickiego w Wiśle*, który zresztą całą tę wyprawę zorganizował. Książę Ludwik w swym pamiętniku, pisanym oczywiście po niemiecku, podał pierwszy, bogaty w szczegóły opis Baraniej Góry oraz panoramy roztaczającej się z jej szczytu. Figurują tam również nazwiska Szarzeć i Wałach, należące do jego góralskich przewodników w wycieczce na Baranią; są to pierwsze w historii utrwalone nazwiska przewodników z terenu Beskidu Śląskiego.

W 1834 r. wycieczkę do źródeł Wisły odbył krakowski literat Apoloniusz Tomkowicz, który jako pierwszy Polak opublikował swe wrażenia z odbytej wycieczki w wychodzącym we Lwowie „Sławianinie”. W 1843 r. zwiedził źródła Wisły geograf i poeta w jednej osobie, Wincenty Pol. W 1849 r. przybył w te strony wybitny geolog i krajoznawca zarazem, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Ludwik Zejszner. Trasa jego podróży wiodła od Skoczowa przez Ustroń* i Wisłę* na Baranią Górę, a stamtąd doliną Olzy* przez Istebną*, Jabłonków* i Trzyniec* do Cieszyna. Wrażenia z tej podróży, w czasie której oglądał pasmo Stożka* i Czantorii* ze wszystkich stron, opisał on w opublikowanej w tym samym roku „Podróży do źródeł Wisły”.

Nie tylko jednak Barania Góra przyciągała pierwszych amatorów górskiej turystki. W początkach XIX w. wycieczkowanie było już dosyć popularne wśród młodzieży szkolnej szkół w Cieszynie i Ustroniu*. Wycieczki uczniów gimnazjum katolickiego w Cieszynie na okoliczne góry, m.in. na Czantorię* i Równicę, organizował prefekt tego gimnazjum i inspektor szkolny, a również założyciel biblioteki i muzeum w Cieszynie — Leopold Szersznik (1747–1814). Nieco później podobne wycieczki dla uczniów szkoły zborowej w Ustroniu*, aby wpoić im zamiłowanie do przyrody, urządzał tamtejszy pastor (a jednocześnie uznany pomolog), Karol Kotschy (Koczy). W połowie XIX w. liczne wycieczki przyrodnicze w góry Beskidu SI. i okolice Cieszyna urządzał prof. Oskar Źlik, nauczyciel przyrody i botaniki w gimazjum ewangelickim w Cieszynie. W tym czasie już znaczna część uczestników wycieczek na śląskie gronie rekrutowała się spośród kuracjuszy uzdrowiska w Ustroniu*, których ściągało tam rocznie do kilkuset osób.

Wycieczki w góry stały się też jednym z elementów działania wielu towarzystw społecznych i narodowych na całym Śląsku Cieszyńskim. Wielką popularnością, zwłaszcza ze względu na swe walory widokowe, cieszyła się Czantoria*. Wycieczkę taką, a „…raczej wylot na nasze ojczyste Karpaty, na Małą i Wielką Czantorię”, odbytą w 1848 r., wspominał później jeden z czołowych cieszyńskich działaczy narodowych, notariusz dr Andrzej Cinciała (1825-1898): „Było nas trzy pełne furmańskie wozy (koło 30), wyjechaliśmy o godzinie szóstej (…) W Ustroniu wsiedliśmy na 5 koników, reszta na dwa inne wozy i jechaliśmy na Czantorię Małą (…) Ponieważ wozy z prowiantem i damami nie mogły starczyć [nadążyć — M.B.], zatrzymaliśmy się na Małej Czantorii, gdzieśmy uwiązawszy konie patrzyli na nasz w dolinie leżący Śląsk. O Boże, był to przyjemny widok! (…) Zresztą przybyliśmy na szczyt — był tu widok wszędzie ku północy i wschodowi (…) Złożyliśmy ogień nie bardzo szczupły i udaliśmy się do cienia. Przez perspektywę patrzaliśmy na ważniejsze miejsca”. Powrót nastąpił również wozami, „…które inną stroną jak rano pojechały”, kierując się stromym stokiem w dół do doliny Jawornika.

W 1888 r. radomianin Bogumił Hoff, uznawany za „wiślań-skiego Chałubińskiego”, wydał pracę „Początki Wisły i Wiślanie” (jako I tom planowanej większej całości pt. „Lud cieszyński, jego właściwości i siedziby”), dając w niej obszerny obraz historyczno-etnograficzny tego regionu. Goście Hoffa w Wiśle*, a następnie coraz częściej przybywający tu za jego namową letnicy, rozpoczęli penetrację wiślańskich dolin i otaczających je szczytów. Można więc śmiało powiedzieć, że z końcem ub. stulecia pasmo Stożka i Czantorii było wcale licznie odwiedzane.

W ostatnim dziesięcioleciu XIX w. ruch turystyczny w rejonie Beskidu Śląskiego zaczął się łączyć w zorganizowane ramy. Pierwsi podjęli działania Niemcy, grupa najzamożniejsza i licząca najwyższy odsetek inteligencji. W 1893 r. założyli oni we Frydku oraganiza-cję turystyczną pod nazwą „Beskidenverein”, wzorowaną na działającym od 1862 r. austriackim stowarzyszeniu „Alpenverein”. Pierwszymi działaczami BV byli profesorowie niemieckich szkół średnich: J. Matzura i J. Hadaszczok w Morawskiej Ostrawie, A. Steiner w Cieszynie i R. Kolbenheyer w Bielsku. „Beskidenverein” objął swą działalnością nie tylko Śląsk Cieszyński, ale i pn. Morawy, Górny Śląsk i Żywiecczyznę, a liczba jego członków wyniosła wkrótce kilka tysięcy. Korzystając z protekcji i poparcia finansowego miejscowego, niemieckiego w większości, przemysłu, Komory Cieszyńskiej oraz organizacji politycznych z nacjonalistycznym „Nordmark”-iem na czele, organizacja ta podjęła szeroko zakrojoną akcję budowy schronisk w śląskich Beskidach. Dwa pierwsze wzniesiono na Jaworowym w Beskidzie Śląsko-Morawskim (1895 r.) i na Szyndzielni (1897 r.). W 1904 r. Niemcy wybudowali istniejące do dziś schronisko na Wlk. Czantorii*. Wkrótce też BV rozpoczął trasowanie i znakowanie szlaków turystycznych na ogromnym obszarze od Łysej Góry na zach. po Babią Górę na wsch. Propagandzie niemieckiej turystyki służyły pierwsze na tym terenie wydawane mapy i przewodniki.